Wszystko zaczęło się nietypowo. Moja chrzestna matka chciała bym wyrosła na młodą elegancką damę i namówiła mnie na korzystanie z usług manicure. Miałam wtedy około 18 lat. Wiedząc, że nie mam na to środków płaciła za moje piękne paznokcie do końca moich studiów. Nie wiedząc wtedy, pośrednio przyczyniła się do poznania przeze mnie mojego byłego męża a także do wszystkiego co się z tym wiązało i wiąże teraz. Zrobiła to zupełnie nieświadomie. Osobą, do której chodziłam dwa razy w miesiącu na manicure była pani Maria. Przez te kilka lat poznaliśmy się bardzo dobrze.

Nie pamiętam dokładnie dnia kiedy poznałam matkę Jareczka, tak zawsze o nim mówiła. Pamiętam, że przez parę lat przychodziła zawsze po mnie na manicure pewna kobieta. Często przychodziła wcześniej i przysiadała się do stolika włączając do rozmowy. Nie była zbyt atrakcyjna. Niska i bardzo otyła, na pierwszy raz oceniłam ją na ponad 60 lat. Póżniej dowiedziałam się, że miała wtedy 52 lata …. zawsze czarne włosy z krótką grzywka, dodawały jej wieku. Zresztą przez kolejne dwadzieścia lat, poza jeszcze dodatkowymi kilogramami niespecjalnie się zmieniła. Starała się być bardzo miła. Około 2 lata zanim zanim poznałam Jareczka rozpoczęła namawiać mnie na randkę z synkiem. Początkowo traktowałam to jako zabawne . Jednak z czasem była bardzo nachalna, w czym pomagała jej pani Maria. Opowiadała o tym jak wspaniałe skończył studia, jaki jest mądry i przystojny. Typowa matka zakochana w swoim synu. Mieszkał z rodzicami mimo, ze zbliżał się do trzydziestki , co dla niej było bardzo normalne. Wtedy dowiedziałam się mnóstwo o ich życiu, wspólnej pracy rodziców z synem i prowadzeniu firmy z branży instalacyjnej. Mnóstwo historii o ich rodzinie i życiu codziennym.

Wtedy słuchałam jej dla zabicia czasu, manicure trwał około 30 minut. Gdy dla świętego spokoju powiedziałam jej, że nie wiem jak jej syn wygląda to na następny raz przyniosła zdjęcia. Była bardzo uparta. Kończyłam wtedy studia medyczne, co dla ludzi jej pokroju było chyba bardziej wartościowe w ocenie człowieka . Zresztą potem, po latach, od sąsiadów usłyszałam , że chwaliła się wtedy , że jej syn poznał „lekareczkę”.

zasada : nigdy nie poznawaj partnera przez jego matkę !!!!

Kończyłam wtedy ostatni rok studiów. Nawet spotykałam się wtedy z jednym chłopakiem ode mnie z roku. Jednak stwierdziłam, że jak się nie umówię z jej synem to nie da mi spokoju . Nie wiedziałam wtedy, że nie byłam jej pierwszą zdobyczą. Po latach dowiedziałam się , że były inne które próbowała namówić na spotkanie ze swoim synem. Jednak były mądrzejsze ode mnie i uciekły. Zgodziłam się na spotkanie. Datę spotkania i miejsce zaproponowała ona. ….. to nie była era dostępnych telefonów komórkowym ….. miałam umówione spotkanie z matką chłopaka nie rozmawiając wcześniej z nim.

Spotkałam się z nim pierwszy raz w ciepły sierpniowy dzień. Moje pierwsze wrażenie … wysoki, przystojny mężczyzna koło trzydziestki. Przyjechał samochodem, o którym opowiadała jego matka. Zabrał mnie na kawę. Pamiętam, że był bardzo spokojny i starał się być miły. Nie pamiętam dokładnie o czym rozmawialiśmy. Były to jednak luźne tematy, prawdopodobnie o tym czym zajmowaliśmy się, chyba też o muzyce itp. Najbardziej zapamiętałam jego cichy sposób mówienia i ten dziwny spokój. Nie był otwartym człowiekiem. Odbiegał bardzo zachowaniem od moich znajomych. Moi znajomi wtedy to koledzy ze studiów. Ciężkie studia połączone ze stresem, ale mnóstwo wesołych towarzyskich ludzi umiejących się bawić. Czasem aż za bardzo. Imprezy, alkohol a sprawy seksu nigdy nie stanowiły tabu, ale to ostatnie to akurat normalne w tym zawodzie. Tu spotkałam kogoś zupełnie odmiennego, cichego i spokojnego. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że mimo prawie trzydziestki nie miał doświadczenia z kobietami. Nie wyczułam wtedy tego. Teraz niestety wiem, że bardzo spokojny człowiek to nie jest dobry materiał na partnera. Niestety nie byłam aż tak bardzo doświadczona w kontaktach z mężczyznami. Teraz wiem jednak, że jakieś małe szaleństwo jest zawsze potrzebne. Po spotkaniu odwiózł mnie do domu. Nie próbował mnie pocałować i nie wyczułam z jego strony żadnych seksualnych zachowań. Ale to było pierwsze spotkanie przecież. Na drugi dzień wyjeżdżał gdzieś i nie umawialiśmy się na następne spotkanie.

zasada : Uważaj na bardzo spokojnych mężczyzn. Trochę szaleństwa też jest trochę potrzebne w życiu.

Nie bardzo wiedziałam co myśleć. Był inny i to napewno wiedziałam. Odbiegał bardzo zachowaniem od moich znajomych. Pomyślałam, że zobaczę co będzie. To nie były czasy telefonów komórkowych, tylko jeszcze wszechobecnych stacjonarnych. Zadzwonił po paru dniach i spotkałam się z nim za parę dni. Przyjechał po mnie pod dom. Pamiętam dobrze jedną rzecz. Ja byłam zawsze bardzo punktualna i staram się taka być zawsze. On umówił się ze mną na jakąś konkretną godzinę a przyjechał prawie dwie godziny spóźniony. Myślałam, że sobie odpuścił a on nawet się nie tłumaczył. Po prostu był w pracy. Zero telefonu, a mógł zadzwonić. Tak zresztą było już zawsze. Nawet jak byliśmy małżeństwem to informacji o przyjściu na daną godzinę lub zrobieniu czegoś nie mogłam nigdy traktować poważnie . W pracy zresztą było podobnie. Dwie godziny lub więcej to była norma.

zasada: Jak partner spóźnia się od samego początku pomyśl czy to ci odpowiada, bo nigdy się nie zmieni

Spotykaliśmy się na kawę co jakiś czas. Po jakimś czasie zaprosiłam go do domu, gdzie poznał moich rodziców. Moja mama była zachwycona, że przeprowadziłam kogoś do domu. Ja nigdy nie ukrywałam, że małżeństwo to nie jest mój sposób na życie, ale mojej mamie to bardzo przeszkadzało. Chodziła na śluby dzieci swoich przyjaciół, a ja ani moja siostra nie wykazywałyśmy żadnej chęci do szybkiego ślubu. Natomiast nie pamiętam kiedy poznała go moja siostra. Jej od razu się nie spodobał i powiedziała mi to . Nie wiedziała dlaczego, ale wg niej był dziwny i coś z nim było nie tak. Teraz wiem, że miała bardzo dobrą intuicję. Wyczuła to coś co ja zlekceważyłam. Moja siostra ma zresztą doskonale wyczucie co do innych ludzi. Przekonałam się o tym nie raz.

zasada : Jak bliscy czują, że coś z twoim partnerem jest nie tak to przyjrzyj się dobrze tej relacji. Oni patrzą z boku i mogą dostrzec coś czego ty nie widzisz.

Zapraszał mnie na spacery lub na kawę. Do domu zaprosił mnie dopiero za parę miesięcy. Tak jak opowiadała jego matka mieszkał z rodzicami i siostrą, chociaż miał już prawie 30 lat. Nie rozumiałam tego. Ja chociaż kochałam rodziców bardzo to moim marzeniem było się jak najszybciej wyprowadzić, ale na studiach nie było mnie na to po prostu stać. Wtedy nie wiedziałam, że jego było na to stać, tylko żył w jakimś chorym związku ze swoimi rodzicami a zwłaszcza matką. Na spotkaniach nigdy nie próbował wejść w żadne erotyczne relacje. Było to dziwne patrząc na jego wiek. Ja wtedy głupio myślałam, że jest po prostu delikatny i nie chce nic zepsuć. Niestety tego matka go nie nauczyła. Znalazła dziewczynę, ale radzić musiał sobie sam.

zasada: Jeśli dorosły mężczyzna nie chce wejść w erotyczne relacje to zastanów się jaka może być tego przyczyna.

Było dużo niepokojących sygnałów od samego początku i choć czułam, że jest jakoś inaczej niż w innych związkach to nie umiałam zapytać. Dla mojej siostry od początku był dziwny i potem wyszło dlaczego. Pomyślałam, że poczekam i zobaczę co z tego wyjdzie. Nic na siłę.