NIEPERELKA.COM

Szczerość to coś dla silnych ludzi. Słabi wybierają kłamstwa.

Menu Close

Miesiąc: wrzesień 2019

WycInki z życia

WYCINKI Z ŻYCIA …. KTÓRYCH NIGDY NIE ZAPOMNISZ

„Nigdy nie jest za późno, żeby się zatrzymać i zmienić kierunek. Nigdy.”

  • Cathy Kelly

…. Zwłaszcza jak całe życie słyszysz od niego, że jesteś chora psychicznie, powinnaś się leczyć.

Było wiele sytuacji w moim życiu, których nie zapomnę nigdy. Dotyczą różnych spraw …. rodziny, pieniędzy, dzieci, upodobań seksualnych Jareczka …. Każdej z nas różne rzeczy zostają w głowie na zawsze. Każdej inne. Są to wycinki z codziennego życia. Wiele z poniższych sytuacji były czerwonym światłem, które powinny spowodować jakieś moje zdecydowane działanie. Ja niestety myślałam, zwłaszcza na początku, że coś sie zmieni. Teraz wiem, że byłam głupia. Nic się nie zmieniło i z czasem było coraz gorzej. Tylko im później czasem trudniej podjąć decyzję . Teraz to wiem. Opisane poniżej sytuacje niech dadzą do myślenia …. jak zobaczysz lub usłyszysz o czymś podobnym to niech to będzie ostrzeżenie dla Ciebie. To takie wskazówki. Część dotyczy także sytuacji po odejściu …. bo niestety rozwód niczego czasami nie ułatwia ….. a życie toczy się dalej

BĘDZIE TAK JAK JA BĘDĘ CHCIAŁA

To zdarzenie z bardzo dawnej przeszłości. Patrząc wstecz wiem, że to było to czerwone światło, które powinno spowodować abym powiedziała ” do widzenia, dziękuje za współpracę” i uciekła jak najdalej się da.

Dzisiaj nie jestem w stanie sobie nawet przypomnieć sytuacji, w której podjęliśmy razem decyzję o ślubie. Nie było żadnych uroczystych zaręczyn itp. Mieszkaliśmy parę miesięcy razem i pewnie to zdecydowało. Ja jestem osobą bardzo zorganizowaną, więc udało się szybko wszystko porezerwować i pozamawiać. Sukienkę kupiłam też w pierwszym salonie. Jedynym problemem był garnitur Jareczka. Oczywiście na wszystkie wizyty w salonach jeździła z nami jego mamusia, główny głos doradczy. Jednak nic się im nie podobało. A termin ślubu był bliski. Zarezerwowana sala, zaproszeni goście. Nawet podpisane wstępne dokumenty w urzędzie stanu cywilnego ( to był początek ślubów konkordatowych ). I kupiona przeze mnie wycieczka na Kretę jako podróż poślubna z wylotem parę dni po ślubie. Wtedy zdecydowali, że pojedziemy do Katowic i przejdziemy po salonach z męską odzieżą. Mamusia oczywiście z nami. I w jednym salonie oczy się jej zaświeciły. Znalazła strój na ślub dla ukochanego synka. Nie był to klasyczny garnitur. Nie wiem nawet jak to teraz nazwać. Marynarka była długa i pewnie świetnie wyglądałby w nim mężczyzna 1,9-2,0 m wzrostu. Mnie się to nie podobało, natomiast ona była zachwycona. I wtedy wyraziłam swoją opinię, negatywną. To co usłyszałam od niej pamiętam do dziś ….” Nie ma znaczenia co Ci się podoba. Ja płacę, ja wymagam i będzie tak jak ja będę chciała”. Jareczek był obok i słyszał to. Zero reakcji. Wyszłam wtedy z salonu, żeby ochłonąć. Oni natomiast oczywiście kupili garnitur. W drodze powrotnej zachwyty nad garniturem były cały czas, natomiast na temat mojej wymiany zdań nic. Zero tematu. Później się przekonałam wielokrotnie, że o rzeczach niewygodnych w tej rodzinie się nie rozmawia. Czeka się jak temat zniknie.

Powinnam wtedy odejść. Nie potrafiłam. Nie wobrażałam sobie poinformowania wszystkich o mojej decyzji. Byłam zbyt dobrze wychowana przez rodziców. Niestety. Liczyłam na to, że po ślubie będziemy stanowić rodzinę czyli ja i on. Pomyliłam się strasznie. Związałam się z osobą, którą rodzice wychowali na kalekę życiową . Nie podejmującego samodzielnie żadnych decyzji a konsultującego wszystko tylko z nimi. Rodzice upośledzili go w 100%, zwłaszcza mamusia. Dodatkowo wykorzystując go do wygodnego życia, niestety kosztem jego życia osobistego.

JAK MOŻNA NIE CHCIEĆ MIESZKAĆ Z MAMUSIĄ

CZAROWNICA

Rozmowa o pieniądzach w jakimkolwiek związku czy małżeństwie lub związku partnerskim jest bardzo ważna. U mnie brak porozumienia lub rozmowy o finansach wyprzedziło nawet zorientowanie się przeze mnie o upodobaniach transseksualnych Jareczka. Nigdy nie mieliśmy wspólnego konta. Nigdy nie byłam upoważniona do żadnego jego konta , natomiast rodzice oczywiście tak. Ja po ślubie upoważniłam go do swojego itp….. więcej o tym w rozdziale ” Ach te pieniądze ” …. jest tego i będzie dużo. Jednak zwłaszcza jedna sytuacja z początku małżeństwa jest bardzo ciekawa i straszna zarazem. Tak przed ślubem jak i po nie mogłam w żaden sposób porozumieć się z Jarkiem nt współfinansowania codziennego życia. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że on i rodzice razem zarabiają pieniądze i chyba rodzice decydują o ich podziale. Facet miał wtedy po trzydziestce !!! Pytałam nawet swoją mamę i siostrę jak to wyglądało u nich. Dowiedziałam się, że kompletnie inaczej. Razem mieli swoje pieniądze i decydowali o wydatkach. Ja nawet do czasu rozwodu nigdy nie dowiedziałam się ile mój mąż zarabia …. Raz już gdy Szymek był na świecie usłyszałam po ostrej awanturze, żebym przyjęłam sobie że zarabia 2 tys zł i może mi dawać 1 tys na miesiąc ….. Wtedy raz dostałam przelew. Ale wtedy moi rodzice bardzo martwili się o mnie …… i umówili się z jego rodzicami na rozmowę, niestety nic mi o tym nie mówiąc. Na spotkanie w domu u mojej ciotki razem z rodzicami przyszedł …. Jareczek. Moi rodzice, którzy powiedzieli mi potem o tym spotkaniu byli przerażeni. Nawet nie tym co mówili o mnie moi teściowe, ale przede wszystkim brakiem jakiejkolwiek reakcji mojego wtedy jeszcze męża na to co mówią jego rodzice o mnie. Tatuś Januszek przodował „… My to ją nazywamy czarownicą …” na co teściowa Grażynka ochoczo mu przytakiwała „…. Tak tak czarownicą …. taka pin…a chodzi w obcasach i nic nie robi tylko książki czyta ….” Było tego dużo więcej a wszystko im przeszkadzało. A najgorsze, że mój były mąż siedział cicho i nie stanął w mojej obronie gdy mnie obrażano. To co mówili wtedy i wiele razy poźniej świadczy tylko o nich ….. a uważają się, że maja klasę bo się z nią urodzili. Ja niestety tej klasy wg nich nie mam i wyciągałam oraz wyciągam od nich pieniądze …… dalej mimo już kilku lat od odejścia jestem o tym informowana tak przez maile oraz SMS-y. Niestety nic nie wynikło ze spotkania, a mój ojciec podsumował, że rodzice wydzielają synkowi kieszonkowe. Mój tata pamięta to do dziś. Dlatego prawdopodobnie informacja o upodobaniach seksualnych mojego byłego męża bardzo się wpisała w obraz jaki miał w oczach na temat Jareczka.

TRÓJKĄT BERMUDZKI

To było określenie Szymka na miejsce, w którym mieszkaliśmy. Był to rzeczywiście trójkąt. Wierzchołkami trójkąta był nasz blok, blok rodziców Jareczka oraz budynek, w którym miał biuro Jareczek ze swoimi rodzicami Grażynką i Januszem. Boki trójkąta były bardzo krótkie. Nie było mowy by mogliśmy gdzieś indziej mieszkać, tylko blisko mamusi Jareczka. Gdy kiedyś zaproponowałam przeprowadzkę do większego mieszkania, w którym teraz mieszkam z Szymonem usłyszałam ” nie ma mowy”. Nie liczył się Szymon ani ja. Najważniejsze było mieszkać koło rodziców i wspólnego biura. To, że było mało miejsca i niewygodnie nie miało kompletnie znaczenia. Jest to jednak obraz narcyza, który myśli zawsze tylko o sobie i nie potrafi wczuć się w sytuację drugiej osoby. Brak empatii po prostu.

DLACZEGO ONA NIE KOCHA MOJEJ MAMUSI

PAN INŻYNIER JEST NA BARDZO WAŻNYM SPOTKANIU

WSPÓŁCZUCIE

NIE WYCIĄGAJ PIENIĘDZY OD …..

SZACUNEK RZECZ NAJWAŻNIEJSZA

Ulubionym słowem w rozmowie ze mną tak siostrzyczki Jareczka Klary oraz jego samego było słowo szacunek. Szacunek, którego nie okazywałam wg niej i Jareczka ich matce i ojcu. Niestety nie miała racji. Nie lubiłam ich a zwłaszcza jej. Wcale nie od samego początku znajomości z Jareczkiem. Przecież poznałam go przez nią. Z czasem jednak mój stosunek do niej się zmienił, do siostrzyczki zresztą też ale o tym osobny wpis…. zasługuje na niego szczególnie. Nie potrafiłam nigdy do niej powiedzieć ” mamo”, przyznaję. Jednak niestety byłam zawsze grzeczna i uprzejma, ale kłamać nie umiem i ciepłych uczuć w stosunku do niej nie byłam w stanie wykrzesać. Pamiętam jak mój były mąż „ustawił mi spotkanie” ze swoją siostrą . Szymon był wtedy malutki. Specjalnie wyszedł z domu a za chwilę pojawiła się Klara. I zaczęło się umoralniania mnie przez kilka lat młodszą gówniarę. Oczywiście głównym tematem było, że nie traktuje jej rodziców z szacunkiem i nieodpowiednio się zachowuje. Najlepsze było też to, że za dużo zajmuje się Szymkiem …. o tym też we wpisie o Klarze. O tym że za dużo opowiadam co się dzieje w domu … i o tym , że rodzina jest najważniejsza. Wtedy nie wytrzymałam i zapytałam ją o to jak to rodzina jest najważniejsza gdy sami nie utrzymują kontaktów z bratem ojca i jego rodziną po awanturze o pieniądze. Wtedy się zamknęła. Drugą sytuacją dotycząca szacunku było spotkanie w gabinecie psychologa. Mój ex mąż wszędzie pisał i pisze tak do sądu i w inne miejsca jak to ja odmówiłam spotkań u psychologa, który jakoby miał nam pomóc w problemach małżeńskich. I że sam to zorganizował a ja niewdzięczna nie chciałam skorzystać z pomocy. Przy okazji typowy obraz narcystycznej postawy. Nigdzie nie wspomina, że wcześniej po skandalicznym zachowaniu mojej byłej teściowej ….. o tym w innym miejscu …. i braku jakiejkolwiek reakcji z jego strony sama zaproponowałam terapię u psychologa, której odmówił. Sama chodziłam. Cóż …. dowiedziałam się, że to chory związek i tyle. Poszłam jednak wtedy na pierwsze spotkanie zaproponowane przez Jareczka. On rozmawiał przede mną. Nie było rozmowy o nas. Pani psycholog zaczęła mi tłumaczyć, że powinnam z większym szacunkiem traktować teściów. Wtedy zakończyłam spotkanie. Nie chodziło o nas, jak zawsze. Chodziło o to, że nie kocham mamusi . Czyli standard codziennego życia z Jareczkiem. Potem dowiedziałam się, że psychologa zaproponowała siostrzyczka.

BEZPIECZEŃSTWO … PUSTE SŁOWA

Moja była teściowa zawsze głośno i wszędzie mówiła, że najważniejsze w małżeństwie jest by mężczyzna zapewniał kobiecie bezpieczeństwo. Nie wiem o jakim bezpieczeństwie mówiła. Do tej pory a minęło już ponad 3 lata jak z nią zamieniłam jakiekolwiek słowo nie jestem w stanie tego zrozumieć. Dla jej syna jego żona i dziecko nie było najważniejsze, tylko ona i mąż. Im zapewniał bezpieczeństwo, choćby finansowe. Po moim odejściu okazało się, że to im buduje dom tłumacząc mi, że po 70-ce to jest najlepszy czas na budowę własnego domu. No jestem chyba głupia … bo tego nie rozumiem. Własna żona i dziecko mieszkają w maleńkim mieszkaniu, gdzie wstyd kogokolwiek zaprosić. Do syna żadni koledzy nie przychodzą. Dla rodziców a przede wszystkim mamusi Jareczek był w stanie zrobić wszystko. Najlepiej pokazała to sprawa podziału majątku …. o tym więcej we wpisie o pieniądzach. Każda kobieta powinna wiedzieć, że takie rzeczy po ślubie się nie zmieniają. Może być tylko gorzej.

CUKIERNIK …. PO MAMUSI

Sytuacja z życia kuchennego wzięta. Trochę żartobliwa ale smutna zarazem. Lubię gotować i w miarę umiem to robić . Zrobię i przygotuję praktycznie wszystko. W trakcie małżeństwa przygotowywałam sama przyjęcia na kilkanaście osób, piekłam makowce i ciasta drożdżowe , mazurki oraz mnóstwo innych rzeczy. Nie zapomnę jednak paru sytuacji gdy Jareczek zwracał mi uwagę, że nieprawidłowo przygotowuję jakieś ciasto lub potrawę. W jego przekonaniu nieprawidłowo znaczyło inaczej niż jego matka. Widać, że musiał jej towarzyszyć we wszystkim. Szkoda tylko, że nie nauczył się gotować bo poza jajecznicą i jajkami na miękko nie robił nic. Urodzony nauczyciel gotowania …. szkoda że tylko teoretycznie. Pierwszą rzeczą, która mi najbardziej utkwiła w głowie był sernik. Zawsze robiłam sernik wiedeński a przepis miałam jeszcze od mojej mamy. Mój przepis był inny niż Grażynki. I był problem, bo ja robiłam źle. Moje tłumaczenia, że zawsze tak robię na nic się zdały. Mój sernik był zawsze wilgotny a jej nie zawsze. Powinnam robić jak mamusia. Cóż urodzony cukiernik. Takich sytuacji w kuchni było dużo.

BRUDY ZAMIATA SIĘ POD DYWAN

Jestem otwarta i zazwyczaj szczerze mówię to co myślę. Niestety nie było zawsze było to po myśli mojego ex męża. Moim teściom …. byłym zresztą …. też nie. Wiele razy słyszałam, że nie wynosi się brudów poza dom albo śmieci zamiata się pod dywan. Słyszałam wprost abym o niektórych sprawach nie mówiła poza domem. Zawsze mówiłam, że jeśli ktoś mnie zapyta o coś to powiem moje zdanie i nie będę kłamać. Nie podobało mu się to. I to bardzo. Im też.

KATOLICYZM PO POLSKU

Katolicyzm w wykonaniu moich teściów to przyjmowanie księdza po kolędzie i pójście do święcenia w sobotę wielkanocną. Przyjąć księdza trzeba, bo w papierach będzie, że katolicy. Natomiast msza w niedzielę już nie i inne święta też nie. Fałsz totalny. Nie pisze tego dlatego, że ja uważam się za polską katoliczkę . Bynajmniej. Nie przyjmuje tak księdza jak i nie chodzę w niedzielę do kościoła i nie ukrywam tego. U nich zawsze było tak aby na zewnątrz ładnie wyglądało a poza tym inne rzeczy były nieistotne.

RAJSTOPY DLA MĘŻCZYZN

Ujawnienie upodobań Jareczka ściśle wiąże się z momentem urodzenia Szymona. Wcześniej nie wiedziałam na co powinnam zwrócić uwagę. Nie znałam nikogo takiego i nie interesowała mnie tematyka transwestytyzmu. Teraz wiem, że były rzeczy które się z tym łączą. Wiele razy słyszałam od Jareczka teksty tego typu …. „kobiety to mają dobrze, mogą nosić cienką bieliznę a mężczyźni muszą ubierać grube majtki i jest im gorąco …. możesz nosić cienkie podkolanówki pod spodnie a ja muszę nosić grube skarpety”. Bagatelizowałem to i zazwyczaj odpowiadałam, że kobiety maja okres raz na miesiąc i rodzą dzieci a mężczyźni nie. Dodatkowo zawsze czułam i mówiłam to siostrze i przyjaciółkom, że on zawsze oczekuje ode mnie tego co ja bym oczekiwała od mężczyzny. I to nie tylko w sferach seksualnych ale dotyczących także normalnego codziennego życia. Teraz wiem, że to nie tylko obraz transwestyty ale też narcyza.

Jak urodziłam Szymona leżałam na sali z dość specyficzną dziewczyną. Obie byłyśmy po cięciu cesarkim, więc spędziłyśmy razem parę dni. Raz spotkał się w naszym pokoju Jareczek z jej mężem. Mąż tej dziewczyny opowiadał o portalu, który prowadził w internecie. Portal ten dotyczył rajstop dla mężczyzn. Jareczkowi oczy się zaświeciły. Żonie tego chłopaka nie przeszkadzała w żadne sposób fascynacja jej męża rajstopami. Po powrocie do domu Jarek kilkakrotnie wracał do tego tematu. Szukał informacji w internecie. W tym momencie nie pamiętam dokładnie co było pierwsze czy damskie stringi czy rajstopy, pończochy i podkolanówki. Do czasu mojego odejścia mój były mąż nie ubierał nigdy żadnej typowo męskiej bielizny jak slipy lub bokserki a tylko damskie stringi oraz damskie podkolanówki do spodni. Po więcej historii zapraszam do rozdziału „transwestyta w praktyce”.

WSTYD …. RODZINA

Na początku nie umiałam nikomu powiedzieć co robi Jareczek. Było mi normalnie wstyd. Bo co miałam powiedzieć, że mieszkam w domu z facetem, który chodzi w damskiej bieliźnie i rajstopach ??? Ułatwiła mi to jednak moja rodzina. Byliśmy w jeden z letnich dni na imieninach u mojej ciotki. Był upał. Jarek miał na sobie jasne spodnie i koszulę. W pewnym momencie mój szwagier zapytał mnie czy mój mąż nie nosi bielizny. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka wyglądało jakby nie miał majtek, bo spodnie były cienkie i jasne, a stringów nie było widać. Zrobiło mi się bardzo głupio, bo nie zdawałam sobie sprawy, że to tak widać. Powiedziałam, że ma tylko inne. Wtedy do rozmowy włączyła się siostra i zaczęli mnie wypytywać. Powiedziałam im żeby poobserwowali to zauważą co nosi. I zauważyli …. wychodzący znad paska spodni biały koronkowy pasek materiału. Wtedy już nie dali mi spokoju. Opowiedziałam im wszystko. Dla nich było to niepojęte i nie mogli zrozumieć jak ja mogę z kimś takim żyć. Zwłaszcza, że moja siostra od początku czuła, że z nim jest coś nie tak. Mówiła mi o tym jeszcze przed ślubem i prosiła, żebym uważała. Nie lubiła go i on o tym wiedział, stąd nie podobało mu się, że utrzymujemy bliski kontakt. Szymon był wtedy malutki. Nie odważyłam się nawet powiedzieć mojej mamie przed jej śmiercią z kim żyję ….. ona i tak strasznie martwiła się jak ja sobie poradzę z Szymonem jak ona odejdzie. Ciotce powiedziałam bardzo szybko, natomiast ojcu po jakimś czasie. Dla ojca i tak po tym wszystkim co przeszłam w małżeństwie to go nie zdziwiło. Większość moich znajomych wiedziała o tym, jak i część osób zajmujących się edukacją Szymka od lat. Bałam sie jednak odejść, choć powinnam. Jednak patrząc na to co teraz przechodzę razem z Szymonem to wiem, że nie było innego wyjścia.

BĘDĘ JAK TATUŚ

Mieszkaliśmy w małym mieszkaniu, takim open space’e z maleńką sypialnią, którą dostał Szymek jako swój pokój. Wszystko było otwarte. Jareczek nie miał żadnych oporów by pokazywać się w domu w stringach. Po powrocie do domu ściągał spodnie i chodził przy mnie i dziecku w damskiej bieliźnie. To nie były męskie stringi tylko damskie. Koronka i satyna w największych rozmiarach damskich, bo Jareczek nie był małym mężczyzną. Szymon jako dziecko niedosłyszące ma bardzo dobra spostrzegawczość i pamięć. Niestety jako dziecko zaczął naśladować ojca. W pewnym momencie zauważyłam jak zaczął wkładać bokserki w pośladki i chodzić na paluszkach mówiąc „chodzę jak tatuś w stringach”. Wpadłam w szał, próbowałam mu tłumaczyć, że dziecko obserwuje rodziców i ich naśladuje. Jak zwykle usłyszałam, że wymyślam i to jest chore co mówię. Szymon widział wszystkie ubrania ojca, bo on tego nie ukrywał. Później już po odejściu usłyszałam, że dziecku i tak nikt nie uwierzy a on będzie twierdził, że ja dziecku wmawiam wszystko. Zresztą w trakcie sprawy rozwodowej jak i innych sprawach sądowych na każdy wniosek o wysłuchanie syna odpisywał i odpisuje, że się nie zgadza i jest to niepotrzebne. Na całe szczęście Szymek jest mądry. Sam mi niejednokrotnie mówił … „Mamo trudno , tato jest po prostu inny”.

ALKOHOL ….

Jarek pijał alkohol normalnie. Natomiast zawsze na jakimkolwiek spotkaniu u mojej rodziny pił minimalnie i jak najszybciej chciał wracać do domu. Wszyscy to widzieli. Podsumowywali to, że nie chce stracić kontroli nad sobą, by im nie powiedzieć co o nich myśli lub nieopatrznie czegoś nie skomentować. Jednak gdy spotykał się z trzema kolegami – tylu poznałam przez całą znajomość ( jeden nie mieszkał w naszym mieście tylko przyjeżdżał ) nie miał żadnych oporów. Musiałam ja jechać autem na spotkanie lub go przywieźć. I tu nie było 2-3 drinki.

DLACZEGO JESTEŚ INNA JAK ON JEST Z TOBĄ?

Bardzo lubiałam spędzać czas z moją siostrą i jej mężem, zwłaszcza, że nasze dzieci były w podobnym wieku. Jednak zazwyczaj chodziłam tam sama. Na spotkaniach rodzinnych czasem pojawiał się Jarek , ale na takich codziennych zazwyczaj nie , bo „co ja tam będę robił … lub … nie będę tracił czasu”. Cóż …. ja i Szymek byliśmy zadowoleni. Jednak po jakimś czasie siostra i szwagier zapytali a raczej stwierdzili fakt, że jak jestem sama to jestem kompletnie inną osobą. Wiedziałam o tym, ponieważ wspólne wyjścia z byłym mężem wyglądały podobnie. Po każdej mojej wypowiedzi Jareczek wtrącał swoje zdanie, komentował lub wg siebie żartował z moich wypowiedzi. Skończyło się na tym, że ja przestałam prawie się odzywać lub w minimalnym stopniu. Wszyscy znajomi i rodzina to widzieli. … Ja też. Gdy byłam sama to było zupełnie inaczej, nie musiałam się pilnować by nie narazić się na jakiś niewybredny żart mojego ex. Próbowałam o tym z nim rozmawiać to słyszałam, że jestem chyba chora i nie znam się na żartach oraz fantazjuję. Zresztą teraz, mimo że jesteśmy po rozwodzie sytuacja się nie zmieniła ….. tylko podobnie informacje dostaję w formie maili i SMS – ów.

ŁÓŻKO …. NIBY NIC TAKIEGO

Czym jest łóżko? Podstawowym meblem w domu. A z czego Szymon cieszył się najbardziej gdy wyprowadziliśmy się z własnego mieszkania, w którym mieszkałam z Jarkiem. Właśnie z własnego normalnego łóżka. Każdy zapyta dlaczego, bo przecież w swoim domu dziecko powinno mieć swoje własne wygodne łóżko. Niestety w naszym domu Szymon nie posiadał normalnego lóżka. Po tym jak przestał spać w dziecięcym łóżeczku jego ojciec zdecydował, że może spać na „łóżku” jego siostry …. nawet nie napiszę ile to coś miało lat, bo wstyd. Bo nie było to normalne łóżko tylko stary materac, który składał się w formie fotela. Cienki stary materac leżący na ziemi. Wg Jarka nie było potrzeby kupować, bo mieliśmy się przeprowadzać. Tylko nigdy nie było wiadomo ….. czekaliśmy 9 lat i się nie doczekaliśmy choć dom stał. Gdy wyprowadziłam się z Szymkiem do wynajmowanego mieszkania to w jego pokoju czekało na niego duże wygodne łóżko. Radość Szymona była bezcenna.

SPOTKANIA RODZINNE …. PO CO TY TYLE PRZYGOTOWUJESZ

JESTEŚ CHORA PSYCHICZNIE …. POWINNAŚ IŚĆ SIĘ LECZYĆ

PREZENTY

NIE ŻYCZĘ SOBIE ABY O MNIE MÓWIĆ

NIECH SIĘ NAUCZY

Jedną z najgorszych rzeczy w postępowaniu Jarka wobec Szymka było to jak się do niego zwracał. Szymon jest chłopcem niedosłyszącym w dużym stopniu. Cała moja praca zawodowa i naukowa a także w sumie moje całe życie było i jest dalej dostosowane do potrzeb Szymka, a szczególnie tak było jak był mały. Wyraźny i głośny sposób mówienia był dla niego bardzo ważny, przede wszystkim w procesie poznawania mowy. Jareczek zawsze mówił cicho. Wielokrotnie ja nie rozumiałam co mówi i prosiłam o powtórzenie. Zreszta nie tylko ja. Niestety tak samo zwracał się do Szymona. Ciągle pamiętam częste prośby synka ” tato powtórz, nie rozumiem co mówisz”. Prosiłam go, żeby mówił głośno do niego. Ja sama nauczyłam się mówić bardzo wyraźnie i głośno. Dla niedosłyszącego dziecka to naprawdę komfort jak we własnym domu jego mózg nie musi pracować tak intensywnie jak poza nim, by zrozumieć co słyszy. I co usłyszałam ? …. „że powinien się nauczyć słyszeć tak jak poza domem w środowisku naturalnym „. Moje tłumaczenia, że on będąc cały czas poza domem często nie rozumie co ktoś nieznajomy lub przypadkowy mówi a jego mózg cały czas pracuje i ma prawo odpocząć po powrocie do domu. To jedno z zachowań typu mam zawsze rację i nikt nie będzie mi mówił co mam robić … tylko to dotyczyło jego własnego syna.

NIECH SIĘ ZAJMIE SAM SOBĄ

Kolejną rzeczą w postępowaniu Jarka wobec Szymka było twierdzenie, że syn ma się zajmować sam sobą. Wynikało to najprawdopodobniej z tego, że rodzice nie poświęcali mu czasu i on sam uważał, że syn nie potrzebuje uwagi bliskich. Wielokrotnie słyszałam od Grażynki, mojej teściowej, że Jareczkiem nie trzeba było wcale się zajmować , bo on siedział sobie cały czas sam i sobie dłubał. Dłubanie to zresztą jedno z ulubionych określeń w rodzinie Jareczka na robienie … chyba niczego. Szymon był i jest bardzo otwartym, przyjacielskim oraz towarzyskim chłopcem, kompletnym przeciwieństwem swojego ojca. Ogromnie potrzebował towarzystwa i bardzo dużo spędzaliśmy razem czas, tzn ja i on. Jego ojcu to bardzo przeszkadzało. Wielokrotnie i Szymon i ja słyszeliśmy, że powinien zająć się sam sobą i mnie nie absorbować. Okrutne to było, zwłaszcza jak okazało się, że nie słyszy. Dla syna kontakt oraz rozmowy były bardzo potrzebne do prawidłowego rozwoju. Dzięki temu, że nie zgodziłam się na to by zajmował się sam sobą to Szymon wyrósł na wspaniałego i mądrego młodego człowieka. Otwartego, przyjacielskiego i pełnego empatii, dokładne przeciwieństwo swojego ojca.

LETNIE KLAPKI

Z Szymkiem często jeździłam do jednej z podgórskich miejscowości, gdzie było mieszkanie po mojej babci. Jarek bardzo rzadko nam towarzyszył, twierdząc, że tam nie ma co robić. To, że Szymon uwielbiał tam być zupełnie się nie liczyło. Obraz narcyza ponownie. Raz w trakcie jego pobytu przyjechała też moja siostra z rodziną. W pewnym momencie siostra z mężem zapytali mnie czy ja noszę taki duży numer buta. Nie wiedziałam o co chodzi. Wzięli mnie do przedpokoju i pokazali klapki Jareczka. Podeszwa była we wzór w kwiatki. Powiedziałam im, że to jego klapki. Myśleli, że żartuję. Cóż miałam powiedzieć. Kilka razy prosiłam go aby kupował sobie męskie klapki. Powiedział, że mają niewygodne podeszwy. Nosił unisexy buty, zwłaszcza letnie. Nie chce mi się wierzyć, że jego rodzice tego nie widzieli. To były drobne dodatki, ale nie uwierzę nigdy, że matka tak kochająca syna go nie obserwowała i nie widziała takich odmienności. Myślę jednak, że widziała. I dobrze o wszystkim wiedziała. W kilku miejscach piszę o tym, że nawet jak nie umiała pewnych rzeczy nazwać to musiała wiedzieć, że coś jest z nim nie tak. W końcu sama szukała mu żony.

RAJSTOPKI, POŃCZOSZKI

Oprócz bielizny damskiej Jareczek poszedł krok dalej i zaczął normalnie na co dzień nosić damskie podkolanówki i często rajstopy pod spodnie. Moje tłumaczenia na nic się nie zdały. Podobnie jak w przypadku bielizny jak i rajstop wiem jaka reakcja byłaby gdyby Jareczek wylądował w szpitalu. Bywał na budowach, wszystko mogło się zdarzyć. Masakra … Próbowałam tłumaczyć ….. na nic. Wracałam do domu i zostawałam Jareczka w rajstopach ….. na co czekał każdy może się domyślić. Jeszcze najlepiej abym ja też została w rajstopach. Niestety ja po całym dniu marzyłam tylko o tym by przebrać się w coś wygodnego. Prezent od Jarka, który pamiętam były to pończochy i pas do nich …. nigdy ich nawet nie rozpakowałam. Tylko nie wiem dla kogo był to prezent ….
Nie chcę mi się wierzyć, że jego rodzina tego nie widziała. Chodził w jasnych podkolanówkach …. z daleka wyglądało jakby miał gole nogi ale z bliska widać było co to było. Siedzieli z nim w biurze cały dzień …. musieli to widzieć. I zero reakcji pewnie, by nie urazić syneczka.

CZY WSZYSCY MĘŻCZYŹNI GOLĄ SOBIE NOGI?

Następny etap to golenie się. Nie muszę nikomu wyjaśniać o czym świadczy prawidłowe owłosienie u mężczyzny. Jareczek tłumaczył mi, że bardzo przeszkadza mu owłosienie. W pełni popieram golenie pod pachami, choćby ze względów higienicznych. Jemu jednak najbardziej przeszkadzały włosy na nogach . I zaczął je depilować. Doszło do tego, że ja na wakacjach przede wszystkim patrzyłam czy mężczyźni mają ogolone nogi. Nie mieli. Nie wiem jak ręce i klatka obecnie, bo powiedziałam mu, że przegina. Jednak ból przy depilacji klatki piersiowej jest duży. Rodzice musieli to widzieć … chodził w krótkich spodniach do pracy …. pewnie podobnie nie można urazić synka.

OPALANIE

WYKSZTAŁCONA KOBIETA POWINNA ROZUMIEĆ TAKIE RZECZY

Jak Jareczek odkrył przede mną swoje upodobania tłumaczyłam i protestowałam. Mówiłam, że każda dewiacja jest dopuszczalna jeśli obie osoby to akceptują. Proponowałam pójście razem do seksuologa. Nawet nie było mowy. Ja natomiast usłyszałam, że „taka mądra , inteligentna i oczytana osoba powinna być otwarta na takie rzeczy i je zaakceptować a jak nie może się otworzyć to powinna sobie poczytać odpowiednie portale w internecie i zrozumieć że to jest zupełnie normalne „.
Bez komentarza.

CO MY TAM BĘDZIEMY ROBIĆ?

DOBRA I WYRODNA MATKA

PIENIĄDZE NA WAKACJE

NIE MAM MOTYWACJI

DŁUBANIE

WYKSZTAŁCONA KOBIETA POWINNA ROZUMIEĆ TAKIE RZECZY

NAJLEPIEJ NIE MIEĆ ZNAJOMYCH

DOM …. BRZMI DUMNIE

ZNAJDŹ SOBIE KOGOŚ ….. Mamo

Szymon od dawna zanim zdecydowałam się odejść zdawał sobie sprawę z tego, że małżeństwo jego rodziców nie jest normalne. Zawsze mieliśmy bardzo dobry kontakt ze sobą. Mnóstwo miejsc odwiedzanych za czasów dzieciństwa, ułożonych budowli klocków lego, wspólnie odbytych podróży kolejkami Tomka. Dodatkowo odwiedziny w ZOO, krakowskim gibbonie, na basenie i w wielu wielu miejscach. Byliśmy tam zawsze sami, czasem w towarzystwie mojej siostry lub znajomych. Jareczek z nami nie bywał i nie uczestniczył w naszych codziennych aktywnościach. Dlatego trudno się dziwić, że Szymon miał bliski kontakt ze mną. Zmysł orientacji miał i ma niesamowity także pamięć , najprawdopodobniej przez niedosłuch. Obserwował nas i widział, ze szczęścia we mnie nie było widać. Dlatego nie byłam bardzo zdziwiona gdy usłyszałam od niego pierwszy raz ” Mamo musisz kogoś poznać żeby być szczęśliwą”. Słyszałam to od niego parę razy. Miał niespełna 10 lat. Najlepsze w tym jest, że mieszkaliśmy wtedy z jego ojcem.
Dzieci doskonale widzą co się dzieje między ich rodzicami. Ja wytrzymałam tyle w tym chorym związku właśnie dla Szymka. Niestety widząc teraz co się dzieje po rozwodzie utwierdzam się cały czas w przekonaniu, że zrobiłam dobrze. Ale mój przypadek jest specyficzny, mało która z nas żyła z transwestytą.
Jednak zawsze będę uważać, że utrzymywanie sztucznie związku dla dzieci jest bezsensowne. One widzą i uczą się. Potem okazuje się , że bardzo trudno im zbudować prawidłowe relacje w dorosłym życiu.

MAMO, CZY ON CI SIĘ NIE PODOBA ?

Najlepsze zdarzenie, które mi w pełni uświadomiło, że dobrze zrobiłam decydując się odejść od Jareczka.
Mieszkaliśmy jeszcze razem. Byłam już po rozmowach z adwokatem i ustaliłam szczegóły pozwu a także wynajęłam mieszkanie dla siebie i Szymona. On jeszcze o tym wtedy nie wiedział. Jedna z moich przyjaciółek zaproponowała wyjazd do jednej z podgórskich miejscowości na urodziny jej kolegi Piotra. Nie znałam go. Pojechałyśmy w czwórkę i zabrałam Szymka, bo były wtedy wakacje. Spędziłyśmy czas bardzo miło. Szymon bardzo dużo rozmawiał z Piotrkiem … o komputerach i minecraftie i wielu innych rzeczach. Wieczorem, gdy wracaliśmy do domu syn zapytał się mnie ” Mamo czy ten Piotrek Ci się nie podoba” … odpowiedziałam , że jest fajny ale nie w moim typie. Szymonowi zrobiło się smutno i powiedział „szkoda, bo on jest bardzo fajny i tak się z nim dobrze rozmawia i nie tylko o minecraft”. Dziecko szukało mi partnera …. przerażające zwłaszcza w aspekcie tego, że my mieszkaliśmy jeszcze z jego ojcem. Dodatkowo …. Szymon bardzo lubił budować w minecraft , dla mnie też budował piękne budowle w moim ulubionym fioletowym kolorze. Niestety ojciec nigdy nie był zachwycony Minecraftem Szymka, twierdząc, że to są nierealistyczne budowle i strata czasu oraz głupota. Chyba nie miał racji, bo nawet wychowawczyni Szymona w szkole opowiadała mi, że jej mąż z synami buduje w minecraftie.

DLACZEGO SIĘ ROZWIODŁAM …. wg NIEKTÓRYCH

Pare osób myślało,że przyczyna mojego odejścia od Jareczka było zupełnie inna. Byli to rodzice z klasy Szymka. Parę miesięcy zanim odeszłam organizowałam urodziny Szymkowi. Były na niej dzieci z klasy syna oraz z rodziny. Także kolega Szymka, syn kolegi Jareczka. To ten kolega ex męża, u którego po spotkaniu w domu podjęłam ostateczną decyzje o odejściu. Jareczek bardzo blisko współpracował z żoną swojego kolegi Mirka, Baśką. Razem współtworzyli …. podobno …. projekty instalacyjne i chyba też inne …. Na tych urodzinach Kacper był razem z mamą Baśką. Pamiętam, że mój ex mąż siedział cały czas z nią, poza salą gdzie odbywały się urodziny Szymka. Nie miałam czasu zwracać uwagi co robią, a poza tym nie interesowało mnie to specjalnie. Jednak w pewnym momencie moja przyjaciółka zapytała kim jest kobieta siedząca z Jareczkiem. Wyjaśniłam. Powiedziała mi wtedy, że dziwnie się zachowują i żebym uważała na nią. Siedzieli podobno bardzo blisko. Ona robiła maślane oczy do niego i przez przypadek co chwilę go dotykała. Powiedziałam jej, że super by było gdyby ich coś łączyło ale jej mąż Mirek pewnie by Jarka zatłukł. Ona znała moją sytuację od lat i wiedziała, że byłabym przeszczęśliwa gdyby Jareczek mnie zostawił. Urodziny się skończyły. Mija około roku odkąd wyprowadziłam się z Szymkiem z domu. Jestem na imprezie gdzie jest z nami mama koleżanki Szymka z klasy. Opowiada mi, że jej mąż był pewien, że odeszłam od męża z powodu tej Baśki. Otworzyłam oczy ze zdumienia i spytałam skąd takie pomysły. Okazało się, że ojciec koleżanki Szymka przyszedł po nią na te urodziny wraz z innymi ojcami dzieci. Zachowanie Jareczka i Baśki podobno było jednoznaczne. Byli pewni, że dlatego odeszłam. Wiedziałam, że Jarek jeździ do niej często w ciągu dnia. Parę razy był z nim Szymon. Miał bawić się z Kacprem. Oni mieli pracować przede wszystkim nad projektem wykończenia naszego domu. Tak przy okazji żadnego projektu nigdy nie widziałam. Zapytałam wtedy Szymka czy pamięta czy był ojciec Kacpra gdy bywał tam z ojcem. Szymon powiedział, że ojca Kacpra nigdy nie było a oni siedzieli w zamkniętym pokoju. Paulina, mama koleżanki Szymka powiedziała mi , że jej mąż zazwyczaj na nic nie zwraca uwagi . A musiało coś być bardzo jednoznacznego skoro to zapamiętał. Był pewny, że Jareczek zdradza mnie z tą Baśką.
Ja z perspektywy czasu nie wiem jak było. Wiem teraz więcej o transwestytach i wiem, że oni lubią kobiety przede wszystkim . Więc kto wie?

ŻEBY TATUŚ MIAŁ BLISKO DO SYNKA ….

Mieszkałam w bardzo małym mieszkaniu. Nawet nie było dwóch jakichkowiek oddzielnych łóżek, tak abym mogła spać sama. Mało kto zdawał sobie sprawę z tego, ponieważ nikogo nie zapraszałam. Było mi wstyd. Pamiętam jak moja przyjaciółka, która pomogła mi przeprowadzić się, weszła pierwszy raz do mojego mieszkania, w którym mieszkałam z Jareczkiem. Stanęła na środku pokoju i powiedziała ” Boże, teraz rozumiem, dlaczego nigdy mnie nie zaprosiłaś do domu”. Była autentycznie zdumiona i chyba przerażona. Gdy podjęłam decyzję o rozwodzie poprosiłam Jarka,aby się wyprowadził. Obok w bloku mieszkali jego rodzice, gdzie mieli duże mieszkanie. Był w nim dalej pokój, który zajmował Jarek do ponad trzydziestego roku życia gdy mieszkał z nimi. Oczywiście się nie zgodził. Powiedział mi, że nie widzi powodu do wyprowadzki. Powiedziałam, że w takim razie ja się wyprowadzę. Myślę, że nie wziął tego na poważnie. On nie spodziewał się, że ja odejdę. Wtedy zaczęłam spać na macie na podłodze w pokoju Szymona. Do końca życia będę pamiętać jego słowa często używane w trakcie awantur ” I tak nic nie możesz zrobić … trudno … musisz się z tym pogodzić”. W związku z tym zdecydowałam, że to ja wyprowadzę się z Szymonem. Byłam niestety tak głupia i naiwna, że myślałam wtedy o moim byłym mężu i ułatwieniu mu kontaktów z synem po moim odejściu. Okazało się, że znajomy zwalnia mieszkanie pod moim mieszkaniem. I ja w swojej naiwności zdecydowałam się je wynająć. Zamieszkaliśmy dokładnie pod Jareczkiem. Była to głupota straszna. Jak przeprowadziliśmy się na dół to Szymon parę razy spotkał się z ojcem. Spotkania te polegały głównie na odwiedzaniu rodziców i siostry Jareczka. Szymon cały czas słyszał złe rzeczy na mój temat a apogeum było wtedy jak się dowiedział od swojego dziadka Janusza ” matka nauczyła się Cię tak kłamać, że jak będziesz dłużej z nią przebywać to nauczy Cię jeszcze gorszych rzeczy”. Kiedyś też usłyszał od ojca, że będę go podrzucać jak będę spotykać się z przyjaciółeczkami lub kochankami. Po czymś takim Szymek nie chciał się widywać z ojcem. Ten wymagał przychodzenia do siebie na górę. Szymon wracał i mówił, że nie chce chodzić, bo ojciec chce grać w gry planszowe a on nie chce, bo nigdy z nim tego nie robił. Na początku ja i moja rodzina namawialiśmy Szymka aby spotykał się z ojcem. Z czasem uznałam, że to bezsensowne. Po tym jak Jareczek otrzymał mój pozew dowiedziałam się, że chce opieki naprzemiennej. Jak Szymon się o tym dowiedział to przeżył prawie wstrząs. Powiedział mi, że nie ma mowy żeby mieszkał z ojcem i nie zgadza się na to. Zaczął dostawać SMS-y od ojca …. o tym w innym wpisie. Na każdą informację, że ojciec chce się z nim spotkać leżał w łożku, bo bolał go brzuch. Wtedy się zaczęło. Gdy byliśmy gdzieś poza domem dostawaliśmy SMS-y „gdzie jesteście ?” lub „kiedy będziecie” itp. W święta Bożego Narodzenia byliśmy na imprezie świątecznej w domu u mojej siostry. Późno wieczorem oboje dostawaliśmy SMS i telefony „Gdzie jesteście i dlaczego Was nie ma w domu”. Skończyło się na tym, że wychodząc z domu zostawialiśmy włączone światło i telewizor a wychodziliśmy „na palcach” drugą klatką. Przychodząc do domu dzwoniłam do mojej koleżanki sąsiadki, pytając czy u niego świeci się światło. Apogeum było, gdy Szymon będąc u ojca dowiedział się od niego, że on wszystko słyszy co my mówimy. Wrócił przerażony. Wtedy już wiedziałam, że dłużej się tak nie da żyć. Z siostrą wynajmowałyśmy mieszkanie. Dałyśmy czas na wyprowadzenie się lokatorom i zrobiłam remont. Po 8 miesiącach od momentu odejścia od Jareczka wyprowadziliśmy się. Tego nie da się opisać co poczułam. Najgorsze jest tylko, że jeszcze przez jakiś czas słysząc odgłosy w nowym to myślałam w pierwszym momencie że to Jarek. Po chwili mówiłam sobie …..”spokojnie nie mieszkasz już tam”.

MAMO NIE PRZEJMUJ SIĘ TATO JEST INNY

Zawsze tłumaczyłam Szymkowi, że to nie jest normalne co robi jego ojciec. Uważam, że każda dewiacja w związku jest dopuszczalna, ale jeśli akceptują ją obie strony. Mimo mojej ogromnej tolerancji mężczyzna noszący damską bieliznę i inne atrybuty kobiecego stroju to nie jest wzór dla dojrzewającego chłopca. O innych upodobaniach będę pisać w innych wpisach …. Tłumaczyłam to Szymonowi zawsze. Jednak chyba martwiłam się na zapas. Mój mądry syn kiedyś mi powiedział i było to już jakiś czas temu ….. ” Mamo nie przejmuj się , tata jest po prostu inny …. ja wiem, że to nie jest normalne …”

MAMO, DLACZEGO NIE MOGĘ MIEĆ OJCA JAK ….

Było to już po moim odejściu. Mieszkaliśmy jeszcze w wynajętym lokalu pod moim mieszkaniem. Jechaliśmy tramwajem do miasta. W pewnym momencie Szymon zapytał mnie ” dlaczego nie mogę mieć takiego ojca jak wujek Jurek?”. Jurek to mąż mojej siostry. Zawsze jak byliśmy u nich to miała czas porozmawiać z Szymkiem. Nie wyśmiewał się nigdy z niego. Do tej pory, a już upłynęło parę lat od tego czasu, zawsze ma czas dla Szymona i często razem rozmawiają. Jak Szymon ma jakiś problem to zwraca się też często do niego. Syn bardzo go lubi.
Cóż miałam odpowiedzieć synowi …. rodziców się nie wybiera. Ktoś mądry mi kiedyś powiedział, że po to tylko poznałam mojego ex męża żeby pojawił się Szymon. Tak niepodobny do niego, że trudno uwierzyć, że jest jego synem.

POPŁACZE POPŁACZE I SIĘ PRZYZWYCZAI

Stosunek Jareczka do dziecka i wychowania najlepiej ujawnił się w trakcie sprawy rozwodowej. Było tylko jedno spotkanie pojednawcze wraz z adwokatami tuż przed pierwsza rozprawą rozwodową. Adwokatem Jareczka była adwokat kobieta specjalizująca się w rozwodach z opieką naprzemienną. Łatwo ją znaleźć w internecie. Na moje pytanie jak mam zmusić 12- latka do spotkań z ojcem, który nie poświęcał czasu synowi i prawie nic z nim nie robił pani adwokat z rozbrajającym uśmiechem powiedziała ” Czym się Pani przejmuje ? Pomęczy się i popłacze jeden dzień, drugi lub trzeci i się przyzwyczai „. Jareczek jej ochoczo przytakiwał i mówił, że nie ma problemu, że dziecko trzeba zmusić. Byłam przerażona …. moja adwokat zresztą też. Słyszałam to od Jareczka parę razy też to później. O rozwodzie więcej w innym wpisie …
Jednak współpraca z adwokat nie dotrwała do rozwodu. Trzy dni przed ostatnią rozprawą rozwodową albo Pani adwokat zrezygnowała albo Jareczek jej podziękował …. tego nie wiem. Ona została poinformowana o upodobaniach Jareczka i o oświadczeniu notarialnym w tej sprawie.

WSTYD PRZED RODZINĄ

PRZEMOC ….. DOMOWA

Sytuacja opisana poniżej bezpośrednio skłoniła mnie do otworzenia bloga i rozpoczęcia współpracy z organizacjami pomagającym kobietom w podobnej sytuacji w jakiej byłam i jestem dalej. Pomyślałam, że może niektóre kobiety czytając moją historię zrozumieją, że tkwienie w związkach przemocowych do niczego nie prowadzi i zaczną działać. Jak nie dla siebie to dla dzieci.
Wydarzenia dotyczą niedalekiej przeszłości. Szymon kończył szkołę i zaczął nowy etap edukacji. Pięć dni przed końcem roku przyszedł ze szkoły i powiedział mi, że pani pedagog poprosiła go o rozmowę. Rozmowa z nią nawet dla niego była zaskakująca. Pytała Szymona czy ja go biję i czy krzyczę na niego. Czy coś złego dzieje się u nas w domu i czy ja go do czegoś zmuszam. Szymek nie mógł sobie nawet przypomnieć kiedy na niego krzyknęłam. Po chwili przypomniał sobie tylko sytuację jak byłam zła na niego gdy nie zakręcił kranu i trochę zalał mieszkanie. Sam jednak podobno jej powiedział, że przegiął i miałam prawo krzyknąć. Przerażające. Nie wiedziałam co o tym sądzić. Syn kończył szkołę z czerwonym paskiem, egzaminy zdane prawie na 100%. Zero problemów wychowawczych, jak dla mnie nawet za grzeczny. Jedyny problem to bezdyskusyjny brak zgody na jakiekolwiek spotkania się z ojcem Jarosławem. Dowiedziałam się o co chodzi po trzech dniach. W trakcie komersu na koniec szkoły dyrektor poprosił mnie o rozmowę. Znałam dyrektora od lat, uczył mnie też w tej szkole na początku swojej drogi zawodowej. Dyrektor poinformował mnie o wizycie Jareczka, który poinformował go o stosowaniu przeze mnie przemocy wobec Szymka. Stąd rozmowa z pedagogiem. Rozmawiał też z nauczycielami. Powiedział mi, że zna dzieci z rodzin przemocowych i gdyby nawet minimalny ślad takich działań zauważył u Szymona to zgłosiłby na policję. Nauczyciele i pedagog dobrze znali moją sytuację. Rozmawiałam z nimi wielokrotnie tłumacząc moja sytuację, także przed moim odejściem od Jareczka. Zrozumiałam wtedy, że jest zdolny do wszystkiego żeby zatruć nam życie. Szymon do tej pory nie chce abym poinformowała ojca, do której szkoły się dostał. Bardzo mnie o to prosił, bo powiedział że będzie wstyd jak ojciec będzie to samo robił w liceum.

WSPANIAŁY KOCHAJĄCY TATUŚ

Szymon zaczął liceum i się zaczęło. Już niespełna po dwóch tygodniach.

Szymek bardzo nie chciał abym informowała jego ojca, do której szkoły będzie chodził. Zrobiłam to jednak przed rozpoczęciem roku. Oczywiście otrzymałam niewybredną odpowiedź. Po dwóch tygodniach było pierwsze zebranie. Szymon mnie pytał czy ojciec przyjdzie. Byłam pewna, że to zrobi. Oczywiście przyszedł. Szymek wysłał mi wiadomość w trakcie zebrania „Przyszedł?” … odpisałam „Tak” i dostałam odpowiedź … ” Mamo proszę Cię uważaj”. Dodatkowo zadzwonił do mojej siostry i poprosił ją żeby jej mąż po mnie przyjechał …. bał się o mnie bo zebranie było wieczorem i miałam wracać sama. Czego się bał … każdy może odpowiedzieć sam sobie. Po zebraniu klasowym spotkałam się z pedagogiem i psychologiem. Weszłam sama …. nie chciałam z nim. On został i wszedł po moim wyjściu. Spodziewałam się atrakcji podobnych jakie były w szkole podstawowej. Nie pomyliłam się chyba zbytnio. Człowiek, który nie mieszka z synem od ponad 3 lat. Nie ma z nim kontaktu, bo syn nie chce go widzieć. Zasypuje go SMS – ami o sektach, manipulowaniu, o tym że jest niewychowany i chamsko się zachowuje oraz wiele więcej. Idzie do nowej szkoły syna i buduje mu super wizerunek na najbliższe 4 lata. Przekonałam się na co go stać po paru dniach na spotkaniu dotyczącym niedosłuchu Szymka. Byli na nim nauczyciele, wychowawca , pedagog , psycholog oraz my rodzice. Oświadczył, że Szymon ma problemy emocjonalne w kontaktach z dorosłymi …. bo nie utrzymuje kontaktu z nim i jego rodziną. Nauczyciele chyba byli zdumieni, bo sami byli pod wrażeniem syna, który sam im na pierwszych lekcjach powiedział o swoim niedosłuchu. Wszyscy, którzy go znają mają go za otwartego, towarzyskiego doskonale wychowanego młodego człowieka …. Poszedł dalej twierdząc, że syn doskonale słyszy szept ….. chłopiec z prawie głębokim niedosłuchem …. i nie należy wierzyć gdy twierdzi inaczej. Na koniec na moją prośbę, by nie opierać się na naszych wypowiedziach ( bo mamy odmienne zdania ) …. tylko rozmawiać z Szymonem na każdy temat ….. kochany tatuś powiedział, że nie należy wierzyć chłopcu bo on jest manipulowany przez matkę i kłamie.
I koniec tematu. Masakra. Wzór tatusia do naśladowania. Rozumiem, że jego nienawiść do mnie powoduje, że wszystko robi żeby mnie zniszczyć ale …. własnego syna też?

29.09.2019

Spotkałam się z koleżanką. Powiedziałam jej, że spytałam syna co chciałby dostać z okazji imienin. Odpowiedział mi, że on nic nie potrzebuje. Pytałam kilka razy o jakąś grę lub coś do komputera. Dalej twierdził, że na razie nic nie potrzebuje …..Koleżanka też ma dzieci w podobnym wieku i też jest „w trudnej sytuacji życiowej” …. sama je wychowuje. Stwierdziła, że takie dzieci po po prostu tak mają. Nie chcą nic niepotrzebnego i nawet gdy o coś poproszą to zastanowią się kilka razy. One wiedzą, że nie jest łatwo. Kupiłam kompozycję kaktusów , które Szymon lubi i upiekłam ulubioną szarlotkę. W przyszłym tygodniu zorganizuję przyjęcie dla rodziny. I poczekam jak Szymek powie, że wybrał jakiś drobiazg imieninowy dla siebie.
Pracuję dużo i staram się zapewnić Szymonowi wszystko co potrzebuje. Jego potrzeby są na pierwszym miejscu, moje na ostatnim. Potrzebuje to wszystko co dorastający nastolatek, a dodatkowo jako osoba niedosłysząca trochę niestety więcej, choćby koniecznych dodatkowych lekcjami języków i innych koniecznych rzeczy.
Jego tatuś na początku nie płacił żadnych alimentów. Miesiąc przed pierwszą rozprawą wpłacił minimalna kwotę a sędzia przyjazny tatusiom ukrywającym dochody przyznał niewiele więcej. Raz poniżyłam się prosząc droga mailową o coś więcej. Było to ostatni raz, bo odpowiedział mi nie on, ale jego siostrzyczka Klara. Dowiedziałam się, że jej braciszek nie będzie bankomatem ( podobno standard u tatusiów po rozwodzie) a ja za dużo wydaję i powinnam nauczyć się oszczędzać. Poza tym żebym nie liczyła na nic więcej jeśli Szymon nie będzie z nimi utrzymywał kontaktów …. to samo zresztą co usłyszał Szymek od ojca.
Nie poprosiłam więcej i nie poproszę. Watpię, żeby Szymon to zrobił kiedyś. Dostaję alimenty zasądzone w śmiesznej kwocie od osoby o wysokich dochodach. Szymon nie dostał od ojca nic na żadne urodziny, święta , koniec roku i inne okazje zresztą też. Tatuś stosował zawsze system „zimnego chowu” …. zero prezentów i przyjemności. Zasady były zresztą „ogólnodomowe”. Pamiętam jak go poprosiłam raz by kupił Szymkowi żelki na lotnisku. Nie kupował nic i nic nie dawał. Kupowałam ja i dając mówiłam, że to od nas …. byłam tak głupia. Twierdził, że nie będzie rozpuszczał syna bo ja to robię.
I mam wspaniałego rozpuszczonego syna, który nic nie chce bo jak twierdzi nic nie potrzebuje. A ja wiem, że wcale nie ma wszystkiego. Cieszy się z drobiazgów i niewiele trzeba by sprawić mu radość.

27.09.2019


Dziennik to czas teraźniejszy. Minęło ponad 3 lata odkąd odeszłam od Jareczka. Niezmiennie uważam, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Niestety konsekwencje jej ponoszę dalej i prawdopodobnie długo się to jeszcze nie skończy. Odejście od człowieka o naturze narcystycznej, dodatkowo transwestyty ukrywającego swoje upodobania jest bardzo trudne. Jareczek to osoba, z którą nigdy nie ma szans dojść do kompromisu ani mediować jakąś sprawę. W swoim mniemaniu jest najlepszy i ma zawsze rację. Doświadczałam tego przez lata. Myślałam jednak, że jego nienawiść skupi się na mnie i oszczędzi Szymona, naszego syna. Myliłam się. Nie wiem skąd Jareczek brał wzorce , może od Grażyny i Janusza, swoich rodziców. Jednak pisanie SMS do syna o tym, że jest w sekcie, że jest manipulowany a także, że to on ma się interesować ojcem a nie ojciec nim a także wiele innych to nie jest droga do dobrych stosunków między ojcema synem ….. których tak naprawdę nigdy nie było. Przez te trzy lata nigdy nie pojawił się u syna w szkole ( zresztą gdy mieszkał z nim też). Nie pojawił się na żadnym zakończeniu roku, wręczeniu świadectw , nawet tym na koniec szkoły. Szymon miał zawsze świadectwo z wyróżnieniem i był wyczytywany przez dyrektora. I przy tym wszystkim Jareczek poszedł do dyrektora na koniec szkoły i powiedział, że ja stosuję przemoc fizyczną i psychiczną wobec syna, bo on nie chce go widzieć. Po tym wszystkim Szymon nie chciał mu powiedzieć, którą szkołę wybrał. Bał się, że ojciec pójdzie tam i narobi mu wstydu. I niestety nie pomylił się bardzo. Kochany tatuś parę dni temu poszedł do nowej szkoły Szymka i na spotkaniu z pedagogiem, psychologiem i nauczycielami rozwinął temat jak to on doskonale zna syna. Pomijam drobny fakt, że Szymek od prawie trzech lat nie ma praktycznie kontaktu z ojcem, bo nie chce go widzieć. Zresztą każdy obserwując naszą sytuację od lat wcale mu się nie dziwi. Na początku „tatuś roku” oznajmił, że Szymek ma problemy emocjonalne w kontaktach z dorosłymi, bo nie chce z nim i jego rodziną utrzymywać znajomości. Całe szczęście już dwa tygodnie pozwoliły kadrze nauczycielskiej poznać Szymka i zorientować się, że to jest wierutna bzdura. Poszedł jednak dalej i oznajmił, że Szymek doskonale słyszy szept w rozmowach z innymi i nie należy mu wierzyć, że jest inaczej ( dla przypomnienia Szymon jest chłopcem głęboko niedosłyszącym). Ja wiele razy słyszałam mieszkając z Jareczkiem, że on doskonale wie, ze Szymon słyszy, tylko mnie i jego oszukuje. Trzeba być chorym psychicznie, aby takie rzeczy mówić o swoim dziecku, które ma orzeczenie o niepełnosprawności i było badane i konsultowane wiele razy. Dodatkowo gdy poprosiłam grono osób na spotkaniu aby w jakichkolwiek wątpliwych sprawach rozmawiali z Szymonem to usłyszeliśmy od jego ojca, że jemu nie powinno się wierzyć bo jest manipulowany przeze mnie i we wszystkim kłamie. Zresztą manipulacja i kłamstwo to jedne z ulubionych słów Jareczka. Już na pierwszym spotkaniu z Szymkiem po rozwodzie chłopak usłyszał, że tatuś będzie wszystko nagrywał, bo on kłamie. Dodatkowo ukochany tatuś dodał, żeby nie liczył na to, że mu coś kupi lub da jeśli nie będzie z nim i jego rodziną utrzymywał prawidłowych stosunków, oczywiście według jego własnej oceny.


BędĘ szczęśliwa

” Wiem, że będę szczęśliwa.

  • Skąd wiesz?
  • Ponieważ to sobie obiecałam, a głupio byłoby nie dotrzymać obietnicy złożonej samej sobie.”
    Paulina Bilińska – Diana Sullivan


Królowa

„Myśl jak królowa. Królowa nie boi się niepowodzeń. Porażka to kolejny krok do wielkości”
Oprah Winfrey